Rok 2013 był pełen wielkich wydarzeń rodzinnych jak
ślub Misiaszka, urodziny i chrzest Leona Stefana.
Czas płynął w zawrotnym tempie, miesiąc za miesiącem.
Szybko minęło lato, paskudny wrzesień, początek października
i wreszcie przeszła złota jesień. Ostatni weekend października,
pogoda bajeczna, decyzja była szybka, kierunek Pieniny.
Sobotni poranek w Szczawnicy był mglisty ale ciepły.
Cel wyprawy był znany od lat - Sokolica.
Czertezik
Sokolica
jesień w Szczawnicy
Szczawnica i Pieniny to jest to co daje mi radość i wewnętrzny spokój.
Wrócę tu w przyszłym roku, czeka Wysoka.